piątek, 1 marca 2024

Góry, ambicja, fatum i ludzki dramat

 Podziwiam ludzi gór i ich ciche godzenie się z rzeczywistością. Majestat otaczającej przyrody oraz zestrojoną z warunkami małomówność. Jakby miały być wypowiadane tylko ważne słowa. Oszczędność ekspresji. Pewne rzeczy muszą być oczywiste same przez się. Bez słowa siadają do posiłków. Nie dyskutują na sporne tematy. Niewiele mówią w ogóle.

Twarde charaktery, jak skalne żleby, ukształtowane erozją doczesnej wędrówki.

Czy to dlatego, że człowiek czuje się tak niewielki wobec gór nabierają oni pokory? Ludzie mówią, że w górach jest się bliżej Boga. Uczucia i wzruszenia doznawane w pobliżu szczytów posiadają wymiar metafizyczny, nie można być wobec nich obojętnym, niezależnie od wyznawanej osobiście religii...


Fatum dwojga ludzi, jak w balecie „Giselle”, gdzie miłość wiejskiej dziewczyny do arystokraty przyniosła jej zgubę. Biedna, zbyt mocno uwierzyła w uczucie, jakim darzył ją szlachcic, udający wieśniaka, w jej rodzinnej miejscowości będący gościem...

Dzieło to podzielone jest na dwie części. W pierwszym akcie ten balet fantastyczny rozgrywa się na wsi, gdzie książę Albert przebrany w strój myśliwski uwodzi młodą kobietę, Giselle. Dramat rozgrywa się w momencie gdy przyjeżdżają książę Kurlandii wraz z córką Batyldą, a wieśniaczka odkrywa, że jej ukochany jest zaręczony z arystokratką. Scena gdy Giselle dowiaduje się o tym, że została oszukana jest okrutna, cała wieś obserwuje poniżenie i wstyd dziewczyny, jej żal, rozdzierane cierpieniem serce rozpaczliwie przeżywające ten cios. Dziewczyna umiera.

Wstyd, poniżenie, tragiczny los kobiety uwikłanej w romans i porzuconej, jej poniżona niewinność i czyste uczucia, są kanwą tego dramatu. Drugi akt rozgrywa się w niewidzialnym świecie wróżek, willid, nimf czy też strzyg, upiornic, umarłych z nieszczęśliwej miłości dziewcząt będących duchami, według legend napadającymi wędrowców. Metafizyka, inny świat, duchy, pokuta, rozpacz Alberta, taniec willid, ich królowa, wszystkie fantasmagoryczne elementy w tym utworze kreują magię tajemnicy.

Cielesna reakcja na potworny stres oraz niemożliwe do strawienia uczucie wstydu mogą wytworzyć nie tylko patologiczne i bolesne przeżywanie rzeczywistości, która staje się nie do zniesienia, ale być przyczyną urazu psychicznego, a nawet zawału serca czy udaru mózgu. Społeczny kontekst zdarzenia romansu, poniżenie wobec środowiska, niemożność dalszego funkcjonowania, niskie poczucie własnej wartości, własna klęska i dyshonor, kazały Giselle popełnić samobójstwo.



Gabrielle Muller, "Waiting".


Zbierająca w lesie maliny młoda dziewczyna, kontempluje swoje naiwne i czyste uczucie do młodzieńca, który, jak jej się zdaje, chce się z nią ożenić. Przyjaźnią się i często widują, lecz ona nie wie, że dla niego jest tylko opcją.

I to wcale nie najlepszą, bo planuje inne, ważne rzeczy, wyjazd, karierę i życie z dala od rodzinnej wsi. Gdyby jednak się nie powiodło, to zawsze jest ONA. Plan B, a może nawet C. W dalszej perspektywie, karmiona przyjaznymi uczuciami, być może zaszczycona tym, że przystojny i wspaniały mężczyzna to z nią przyjaźni się, rozmawia, przychodzi do niej. Po prostu miła, młoda, zakochana istotka, świata nie widząca poza nim. Las i cicho śpiewana piosenka...

Świat mężczyzn, ich uczucia i ambicje, sięgają dalej niż osiadanie w wiejskiej rzeczywistości. Ich emocjami niekoniecznie władają dzierlatki. Nie jest to być może zbyt uczciwe wobec kreowanych w umysłach dziewczynek wizji księcia, jedynego, któremu chcą się oddać w całości. Miłość w ich oczach jest bardzo prostym uczuciem, ten albo żaden, a przecież uzależnienie od oksytocyny można zwalczyć, jest to hormon. Oczywiście, jeżeli wewnętrzne przekonania pozwalają odejść. Chwytają i zakotwiczają emocje, bez których nie wyobrażają sobie życia osoby w miłosnym transie...

Miłość potrafi być jak gangrena, pożerająca od środka umysłowość osoby uzależnionej od kochanka jak od heroiny, narkotyku czasem określanego jako „Lady” („Pani”). To uczucie jest wielką energią. Jego intencja może zmieniać rzeczywistość...

Dlaczego młody mężczyzna uległ tragicznemu wypadkowi? Co tak naprawdę się stało? To ogromna tajemnica, jaką skrywają leśne ostępy.

Okoliczności wypadku czy też celowego działania są skrywane. Efektem niezwykłego fatum mężczyzna został przykuty do wózka. Nie tylko nie może samodzielnie żyć, ale ma nawet problemy z mówieniem. Ruchy spastyczne ogarniają jego ciało, niegdyś piękne i sprawne jak u olimpijczyka, teraz wątłe i wyginane skurczami. Najbardziej ucierpiała głowa. Ogromna blizna po ranie w czaszce znaczy miejsce uderzenia. Twarz z wytrzeszczonym okiem przesuniętym w dół wygląda jak z powieści o Dzwonniku z Notre Damme, Quasimodo. Jedna ze źrenic stale rozszerzona, druga cały czas wielkości łebka od szpilki. Jednak wewnątrz tli się ogień życia, jest świadomy, a bełkotliwa mowa potrafi wyrazić wiele, od chęci na napoje czy jedzenie, aż po satysfakcję z programów telewizyjnych czy higieny osobistej, dokonywanej przez cierpliwą, kochającą dziewczynę. Teraz już połączeni, nie tylko emocjonalnymi więzami, ale także powinnością lub inaczej określoną jako zależność swoistym zrządzeniem losu, fatalnością, która nie pozwoliła oddalić się obiektowi uczuć...

Nadopiekuńczość wobec osób niepełnosprawnych jest rodzajem kompensacji wobec poczucia odrzucenia. Osoba taka jest przeświadczona, że tylko ona może się zająć swoim bliskim. Jako jedyna przyjaciółka, ta która została przy chorym, jest nie tylko uznana przez społeczeństwo za bohaterkę, ale także stanowi wygodną dla rodziny i darmową wyręką w ciężkiej i wymagającej pracy, często polegającej na niezbyt przyjemnych czynnościach osobistej higieny. Osoba taka ma poczucie misji, a w oczach ludzi wokół jej ranga urasta do niemal anielskich szczytów.

Najwięcej oksytocyny wydziela się podczas przytulania oraz gdy robimy coś dla innych, na przykład komplementujemy ich lub wyświadczamy przysługę. Koktajl z uczuć, jakich doświadcza opiekun jest silnym doznaniem.

Przez całe lata, dzień w dzień, najczulsza opiekunka trwa przy swoim przyjacielu jak niewolnica, nie bacząc na złośliwe uśmiechy ludzi wokół, niwecząc swe własne powodzenie, składając swoje przeznaczenie na ołtarzu namiętności przyprawiającej obserwatora o dreszcze. Pieszczoty, czułe słówka, poświęcane całe dnie na wspólne wycieczki, zaniedbywanie znajomych oraz przyjaciół, aby móc cieszyć się osobliwą i perwersyjną obsesją na punkcie drugiej osoby. Wyzyskiwana przez mężczyznę, który gdy jej nie ma w pobliżu, doznaje ataków histerii i krzyczy wniebogłosy, absolutnie związana rodzajem obowiązku lub uzależniona od wydzielanej jeszcze obficiej oksytocyny.

Dziewczynka z koszyczkiem malin w pewnej chwili zdaje sobie sprawę z tego, że być może nie gra głównej roli w życiu swego wybranka. Coś niesamowitego dzieje się z nią, zaczyna lepiej słyszeć wszystko wokół, widzi rzeczy, których nie ma, szepcze las, drzewa pochylają się, a przestrzeń zagina się wokół jej dziecinnego życzenia...


Będzie ze mną albo z nikim”. „Jesteś mój, tylko mój”.


Niepowstrzymane słowa biegną jak modlitwa, być może jak klątwa, do miejsca gdzie staje się dramat wiążący dwie osoby w konflikcie tragicznym.

Tak działają prawa wszechświata, prawa przyciągania oraz pewne rodzaje sił sprzymierzonych z chaosem.

Nie ma odwrotu. Cios, może zderzenie z drzewem, wypadek. Stało się. Nieodwracalnie. Uszczerbek na zdrowiu jest nie do naprawienia. To koniec życia kierowanego ambicją. Od teraz mężczyzna będzie zaklasyfikowany jako niepełnosprawny. On, rasowy Teutończyk, zrodzony w sercu Bawarskiej krainy, pełen życia, jakby stworzony do wielkich czynów, zawsze w formie i w pełni sił witalnych dwudziestolatek, teraz zredukowany do bezwładu i zabiegów pielęgnacyjnych.

Niemi świadkowie są zgodni: ONA jest mu winna poddaństwo, choć sama odczuwa ten rodzaj wpływów jako wynik własnych rozmyślań...

Cierpliwe, uprzejme żądanie zadośćuczynienia, nieznoszące sprzeciwu, choć nienachalne, od teraz zawładnie jej umysłem po to, aby naciskać delikatnie i niezauważalnie dźwignie, prowadzące jej wewnętrzną logikę od bólu, poprzez poczucie winy i współczucie, aż do najwyższego rodzaju poświęcenia i ekstatycznego zawładnięcia życiem już teraz bezbronnego człowieka.

Otrzymała karmiczną drogę do spełnienia, a jej towarzysz, nadający sens jej życiu, podąża razem z nią. Protestuje tylko gdy jej nie ma w pobliżu. Ona przejęła funkcje życiowe jego organizmu, karmi go, przewija, koordynuje terapeutami oraz każdym aspektem jego bytowania. W zamian za przejęcie roli opiekunki, pseudo-żony, jedynej partnerki, kroczącej z nim na ścieżce życia...

Czy kiedykolwiek będzie mogła odrzucić tę odpowiedzialność za cudze życie i spełniać się na innych płaszczyznach? Czy los zna litość? Czy istnieją inne rozwiązania tragicznych konfliktów niż obopólny upadek? Jaki będzie ostateczny wyrok opatrzności?




Lisa Ober, "Still life".

wtorek, 25 lipca 2023

Ptaki, filozofia, ideały, praca.

 Ptaki zauważają ludzką obecność. Przyglądają się nam ciekawie, nasza ludzka egzystencja być może fascynuje je w równym stopniu jak one pasjonują nas. Można z nimi nawiązać dialog, a nawet, oswojone, uczyć gwizdów w określonych tonacjach, melodii. Niektóre gatunki potrafią naśladować ludzki głos, na przykład ptaki mimetyczne; papuga żako, lirogon i gwarek czczony, a w Polsce szpak i sójka. Umieją także powtarzać wszystkie zasłyszane dźwięki, nawet takie jak klakson czy dzwonek telefonu. Specyficzny dialog dusz, ptasiej i ludzkiej przybiera formy pozasłowne, zrozumiałe dzięki uniwersalnym archetypom, które my, jako żywe stworzenia, dzielimy z resztą świata ożywionego. Odwieczne melodie, wzruszające chwile, nienazwane piękno, są jak przędza, której włókna pochodzą z emocjonalnie i obrazowo odbieranej rzeczywistości, tworzonej z surowca składającego się z amalgamatu jej percepcji. Z tych nici, tego ontologicznego produktu, zręczny tkacz potrafi wykonać tkaninę myśli, poezję, nadać kształt idei dzięki słowom, wytworzyć nowy wzór na materiale artystycznie potraktowanego odbioru rzeczywistości.


Świat opisywany jako „cień duszy”, jego „atrakcje” będące kluczami do myśli pozwalającej lepiej skomunikować się z samym sobą, w którym prawdziwy uczony i myśliciel musi brać czynnie udział, podejmować pracę, być człowiekiem czynu; dla amerykańskiego pastora, Ralpha Waldo Emersona, jest „surowym materiałem”, który intelekt kształtuje w MYŚL. Alchemię tego procesu porównuje do liścia morwy zmienianego w jedwab. Ta praca odbywa się bezustannie, „fabryka” konceptów podąża naprzód niepowstrzymanie. Dla autora scholarz, który nie podejmuje fatygi, przebywając jedynie w wirtualnym świecie koncepcji, jest „niedojrzały”, nieuformowany, sam dla siebie świadczy o mentalnej autokastracji oraz pozbawia się praw decydowania o sobie. Niemożność porównuje do cherlawych hipochondyków niezdolnych do życia oraz piętnuje jako lenistwo. (w kulturach związanych z religią protestancką jest to grzech gorszy nawet od pijaństwa).


Przestworza otwarte dla działalności mentalnych pierwiastków, dążenie wielu pokoleń twórców aby wznieść się ponad ludzki byt, do Niebios, Raju, gdzie czysta myśl – metafizyka oczyszcza umysł z ziemskich problemów i bolączek mogąc tworzyć Nowy Abstrakt, ideał Bytu wyrosły na twardym gruncie doświadczeń.


Bezgłos, jaki nastaje po serii świergotliwych dźwięków trwa jak moment zawieszenia pomiędzy końcem symfonii a oklaskami publiczności. W tym anty-dźwięku zawiera się mentalne echo substancji głosu, esencja muzyki zwana CISZĄ. Znaczenie tego momentu, jego wymowa, zapada w głębiny niemym pytaniem, a raczej poszukiwaniem odzewu. Ten dźwięk, mimo iż już przebrzmiał, trwa jeszcze, w niezniszczalnej tkance kosmosu, w sercach słuchaczy, w dalszych rejonach, do których fale dźwiękowe, rozchodzące się z prędkością 340,3 metrów na sekundę, dotrą nieco później.


Siła tego oddziaływania istnieje w podświadomości. Korzystamy z tych arii na co dzień, nie będąc świadomymi ich pierwotnego pochodzenia. Traktujemy te przekonania jak coś oczywistego, jak architekturę naszych koncepcji i wyobrażeń, nie wiedząc o budowniczych tych teorii. Wiedza powstała na starożytnym fundamencie, głos wyobraźni, doktryny ludzkiej egzystencji, podziw dla piękna i wewnętrzny system etyki, jakbyśmy z naszą dyspozycją do olśnień i wolą zmiany świata na lepsze wchodzili do pokoju już umeblowanego, pełnego mrocznych reliktów i kruszejących staroci. Większości tych sformułowań używamy całkiem odruchowo, jak konceptów Erazma z Rotterdamu, powszechnie znanego jako twórcę „Pochwały głupoty”, wielkiego myśliciela, którego refleksje i sądy przebywają w cieniu tworząc skalisty kościec i geologię cywilizacji europejskiej jak sedyment skał osadowych.


starling symbolism szpak

Po lewej percepcja szpaka przez człowieka, po prawej symulacja wizji innego ptaka.

Ptaki widzą siebie nawzajem w innej perspektywie.


Charity polish artist

Łukasz Rubaszewski to niepełnosprawny artysta, który utrzymuje się z drukowania wizytówek, pocztówek i magnesów na lodówkę. Jego profil pod linkiem: Rubaszewski art


piątek, 21 kwietnia 2023

Pamięć. Uczenie się. Gry intelektualne.

Huxley, book, Bosch


"Symbolika zwierząt w obrazie Ogród Rozkoszy Ziemskich Hieronimusa Boscha" 

cały czas dostępna. Przesyłka pocztą lub odbiór osobisty w moim atelier.

Chwale się też innymi książkami. 


Co będziemy pamiętać z dzisiejszego wieczoru za 10 lat? Może jakieś okruchy. Całe połacie słów i wrażeń, które oddziałują na nas dziś, znikną bezpowrotnie w mgle nicości, oddalając się, tracąc kontury, konwertując się w niebyt. Wiesław Myśliwski w swoim „Traktacie o łuskaniu fasoli”, powieści-monologu, pisze, że pamięć jest tylko funkcją wyobraźni, że ona nigdy nie odchodzi, tworzona od nowa, ustanawiana jest przez wyobraźnię. Narrator poddaje w wątpliwość istnienie czasu, a przeszłość według niego nie ma nic wspólnego z czasem, bo nie istnieje on poza zegarami i kalendarzami. Całe dzieło literackie jest przepełnione głębokimi refleksjami i wspomnieniami tworząc mozaikę ludzkich myśli, słów, wrażeń, splątanych losów, tragedii, chwil szczęścia. Używając prostego, chłopskiego języka autor dosięga sfer uniwersalnych, jednocześnie przyobleka abstrakty i filozofie, których echa pobrzmiewają w jego słowach, w ludzkie kształty, całość ma charakter, jaki nadaje człowiekowi ziemska egzystencja. Myśliwski w pewnym momencie pyta czy „dałoby się żyć” gdyby pamiętało się wszystko. Wątpi czy taka pamięć byłaby prawdziwsza. Proste prawdy, niekiedy zahaczające o trywializm, lecz z wdziękiem przekazywane jako mądrości ludowe, posiadają niezwykły urok. Jest to zbliżenie do stanu pierwotnego człowieka, podobne w swej naturze do filozofii górala patrzącego w gwiazdy. Gdy na przykład mówi o tym, że od „urodzenia do śmierci żyjemy w stanie oczekiwania” lub „nosimy w sobie niezmiennie te same wyobrażenia, jakie ludzie od zawsze w sobie nosili” to trudno się z nim nie zgodzić. Niezupełnie ugładzone myśli, w swym strumieniu poszukujące archetypów i wspólnoty rodzaju ludzkiego meandrują i napotykają paradoksy, także w życiu codziennym. Pamięć, która jest osnową książki nie tylko buduje klimatyczną wielowątkową narrację, zostaje także poddana obróbce intelektualnej, staje się swoją odwrotnością, gdy paradoksalne spotkanie i związane z nim Déjà vu zostają przeznaczeniem. Nie tylko ona nas zwodzi, my także musimy ją „mylić, uciekać przed nią”, „nie zawsze [...] potrzebujemy pomocy od pamięci”, „bywa, że bardziej potrzebujemy zapomnienia”.

Uniwersalność podejmowanej przez Myśliwskiego tematyki sprawia, że opisywane wydarzenia wydają się czytelnikowi bliskie, jest w stanie utożsamić się z wieloma myślami zawartymi w książce.

Ślady zdarzeń posiadające swoją lokalizację przestrzenną i czasową są to elementy pamięci epizodycznej. Tworzą one system, który w oparciu o poczucie własnego „ja” odpowiada za poczucie tożsamości. Przywoływanie takich zdarzeń ma na celu konstruowanie ciągłości psychologicznej. Jest to pamięć długotrwała, której przywoływanie czasami jest trudne. Zresztą porównywanie epizodów przeżytych w odległej przeszłości z relacjami innych ludzi, którzy byli wówczas obecni, przynosi różne wersje tych samych zdarzeń. Pamięć zawsze jest selektywna. Dzięki różnym aspektom tej selektywności można nie tylko uczyć się na błędach i dzięki nim zdobywać doświadczenie, można także wytrenować swój mózg aby zapomniał o bolesnych i trudnych momentach. Jest to przydatne przy urazach psychicznych. Wewnątrz psychiki istnieje wiele mechanizmów, które ją chronią. Są również takie, które wprowadzają nas w błąd lub sprawiają, że zafałszowujemy rzeczywistość. Jednym z nich jest selektywność dotycząca dysonansu poznawczego, wybieramy po prostu lepszą wersję rzeczywistości do zapamiętania, zwłaszcza gdy stajemy przed niewygodnymi dla nas informacjami. Wówczas mechanizmy te są w stanie nawet umniejszyć wartość rzetelnych badań, na przykład nad szkodliwością palenia papierosów. Dysonans występuje również wobec rozziewu między wartościami a zachowaniami, gdy chcemy postępować przyzwoicie, lecz nie pozwalają na to okoliczności.

Warunkowanie instrumentalne, system wzmocnienia i kary w odpowiedzi na bodźce, mogą stać się rodzajem gry, jaką prowadzimy sami ze sobą. Zdolność do introspekcji i kreowania swojego charakteru, rozwój osobisty, przybierają formę zwalczania nawyków. Burrhus Frederic Skinner twierdził, że czynnikami najsilniej działającymi na zachowanie są konsekwencje następujące bezpośrednio po zachowaniu. Nauka utrwalania pewnych zachowań, którą stosują behawioryści, wzmacnianie, może być potężnym orężem samodyscypliny i narzędziem samorozwoju.

Jeśli o czymś myślisz, zabijasz to. Nic nie przetrwa pomyślane”. Te słowa wypowiada Lord Illingworth w sztuce Oscara Wilde „Kobieta bez znaczenia”, do gości zebranych w ogrodzie. Pośród zabawnych towarzyskich zaczepek i przechwałek eleganckich gości Lady Hunstanton, zebranych dam i dżentelmenów. Dialog na poziomie socjety, pełen kurtuazji i zalotności każe starszej damie odpowiedzieć, że nie rozumie z tego ani słowa, ale jest pewna, że to wszystko prawda. Skarży się na to, że zaczyna zapominać o wszystkim i że to wielkie nieszczęście. Mężczyzna zachowuje się po rycersku, jakby podnosząc chusteczkę zrzuconą przez damę. Odpowiada, że jest to jedna z najlepszych jej cech, żadna kobieta nie powinna mieć pamięci i że pamięć w kobiecie to początki głupoty. Lady Hunstanton z radością orzeka o czarującym charakterze swego rozmówcy. Konstatuje o znajdowaniu czyjegoś najbardziej rażącego fałszu, jako najważniejszej osobniczej zalety. Gra pozorów w wypowiedzi w tej sztuce fascynuje możliwością interesującej intelektualnej rozrywki. Umysł Wilde'a jest jak żywe srebro, jest się przekonanym, że uchwyciło się sens, a on umyka w dalsze rejony, posiadając właściwość wszystkich stawiających pytania umysłów: niejednoznaczność.


stan wojenny, 1981, Polska

                            Ederek, Dziadek Boom, "Nowe życie", 1981.


chilli, still life

                                    Eric Wert, "Martwa natura".


Emilia Dziubak, mucha, fajne

                                         Emilia Dziubak painting


realizm, weryzm, nogi, malarstwo

                                Julia Szymczykowska, "Nogi mojej matki".

Jeśli uważasz, że to, co robię jest ważne, albo po prostu podobał Ci się tekst, możesz postawić mi kawę. Moje blogi to przestrzeń, gdzie bez opłat możesz poczytać o sztuce, jej zjawiskach oraz obejrzeć ciekawe obrazy.

KAWA DLA JULE

(Można to zrobić także anonimowo)


kawa, napij się ze mną kawy




sobota, 12 listopada 2022

Fluidy Czasowe. Strumień myśli literackiej.

 Zegary tykają miarowo, wskazówki przesuwają się koliście wokół osi. One posiadają w swojej konstrukcji jakąś formę Wielkiej Tajemnicy.

Stare powyginane drzewa nad stawem, przeglądające się w wodnej toni, z pobrużdżoną korą, sękatymi gałęziami, największe w okolicy, nagie na tle bezchmurnego nieba. Obraz odbity na powierzchni stwarza bliźniaczą iluzję, jest jednocześnie impulsem aktywizującym napięcie twórcze i malowniczą wizją, lekko falującą, dynamiczną, pełną blasku odbitego od płynnej substancji. To Czas jest fluidem, który młode sadzonki wiązów zmienia w wysokie i smukłe drzewa, a później w pochyłe, próchniejące pniaki. W nim, w jego łonie rozwija się każdy ziemski byt, wzrastając, rozwijając się i niszczejąc, będąc Tworem i Znakiem, Tworzywem oraz Przyczyną.

Uczucie upływającego czasu, jakiego doświadcza się niekiedy podczas słuchania muzyki dawnej to specyficzne doświadczenie dające świadomość niepowtarzalności historycznej, jej unikatowości, tego, że nic już się nie powtórzy. Melancholia dająca odczuć jednocześnie tęsknotę i ukojenie, jednostkowe, a jednak w najgłębszym sensie łączące ze wspólnotą wszystkich odbiorców. Jakby ta jedna chwila miała zostać przeniesiona do wieczności, w której znajdują się wszystkie absolutne artystyczne byty.

Aria operowa z „Dydony i Eneasza” Henry'ego Purcella, z librettem Nahuma Tate'a jest przejmującym łabędzim śpiewem królowej, tragicznie pokonanej przez sploty wydarzeń życia... Gdy jest słuchana przez młodą kobietę, która w operze znalazła się przez przypadek, zaproszona przez mężczyznę, który ją wynajął, nabiera cech zwierciadła... Sztuka, jakakolwiek, często jest odbierana w ten sposób. To najbardziej pierwotny rodzaj odnajdywania pierwiastków piękna i czerpania z niej elementów dla własnej duszy... „remember me, but ah, forget my fate”, „pamiętaj mnie, lecz zapomnij o moim losie”. Nieistotne jak potoczyły się zdarzenia po wyjściu z opery, ani to, co myślał o niej ten mężczyzna, jaki miał do niej stosunek. W chwili, gdy śpiewaczka całą amplitudą serca dotyka kobiecego dramatycznego losu i gdy słucha jej ktoś, dla kogo tego typu doznanie należy do jednorazowych i niepowtarzalnych, sytuacja estetyczna posiada niezwykły wymiar. Często mówcy lub artyści sceniczni wyczuwają dyspozycje odbioru słuchaczy. Wówczas kierują energię do tych osób. Świeże doznania zdarzają się rzadko wśród wyrobionej publiczności przyzwyczajonej do specyfiki doznań dramaturgicznych. Oni są zblazowani. Ona niewyrobiona, ale żywa. Niesamowity i niedościgły dialog dusz kobiecych, aktorki grającej Dydonę oraz naiwnej w swej dziecięcości, a jednak doświadczonej przez los osoby, tworzą unikalny wymiar tego zdarzenia w czasie...

Byt wieczny Platona, niewzruszony i niezmienny, jest jednym ze snów ludzkości o tym, że nic się nie zmienia. Przeszłość i Przyszłość w jednym z dialogów tego filozofa, „Timajosie” posiadają niezwykłą właściwość wobec tej sfery, są „obrazami czasu, które naśladują wieczność i który porusza się ruchem kołowym według praw matematycznych”. Cała ontologia zawarta na stronach tego tekstu opisuje „proces stawania się jako drogę do stania się, zaistnienia”. Czas zrodził się jednocześnie z niebem, zrodzone razem, także razem się rozpadną, gdyby miały się rozpaść. Tylko Model jest bytem wiecznym. Model rozumiany jako sfera Absolutu, niezmienna wartość wszystkiego. Autor opisuje pięć gwiazd zwanych planetami, a które służą do odmierzania czasu. Także układ geocentryczny, bo wszystkie planety, słońce i księżyc krążą wokół Ziemi. Obieg gwiazd to naśladowanie natury wiecznej.

Rok doskonały wypełnia doskonała liczba czasu. Według Makrobiusza jest to 15 000 lat, według Cycerona 12 954. Cykl, w którym osiem obrotów po wyrównaniu swych szybkości powraca do punktu wyjścia.

Każda kultura i cywilizacja posiada zestaw mitów i wierzeń, które tłumaczą powstanie i strukturę świata. Funkcja tych mitów jest bardzo ważna, jest zarazem etiologiczna, próbuje wyjaśnić naturę rzeczywistości, w której żyjemy, i kolektywnie kreując tożsamość, stwarza poczucie przynależności intelektualnej. Legendy, podania o bóstwach, czynnościach jakich dokonywali lub ich transformacje, mają za zadanie wytłumaczyć łączność sfery materii i ducha. Uczeni tacy jak Mircea Eliade i Marta Weigle badali mitologie różnych regionów świata, grupowali mity według ich struktury, treści i podzielili je według zawartości na kilka grup, z których każda posiada inną logikę, a przedstawiony świat wykazuje pewne cechy. Mity i legendy dotyczące bóstw stwarzających ex nihilo, zazwyczaj są obrazem męskich stworzycieli, (jak w Księdze Rodzaju, Rygwedzie lub u ludów Oceanii i Afryki), zaś gdy świat zostaje „wyłoniony” z innych światów, tak jak podczas porodu, należy do sfery bóstw matrialchalnych, żeńskich (u ludności rdzennej obu Ameryk).

Zasady powstawania świata posiadają kilka podstawowych nurtów narracyjnych. U zarania mogą istnieć stwory lub ptaki zesłane w głębiny, czeluści, po odpowiedni materiał, albo pierwotny, budzący do życia sygnał, dźwięk lub słowo (tego typu historie pojawiają się u Słowian, Tatarów, Finów, niektórych szczepów amerykańskich Indian). Inną kategorią genezy światów są połączenia bóstw, ich zaślubiny, lub odwrotnie, rozłączenie boskiej jedności na dwie płcie – przeciwności. Sugeruje to stosunek seksualny, zależności zrodzone z boskiej pary, jako archetyp stworzenia. Takie wierzenia występują u Maorysów oraz starożytnych Greków, gdzie najczęściej mężczyzna jest Niebem, a kobieta Ziemią. Albo jak w tekstach alchemicznych na początku wszystkiego mają miejsce Zaślubiny Świetlistego Eteru z Materia Prima.

W taoistycznym micie „droga stworzyła jedność, jedność stworzyła dualizm, dualizm stworzył trójcę, a trójca stworzyła miriady istnień”. Czasem świat stworzony zostaje z wydzielin Stwórcy, niekiedy krajobrazy, rzeki, rośliny, zwierzęta powstają w wyniku poćwiartowania Bóstwa (w podaniach skandynawskich).

Starożytny Sumer wykreował legendę o motyce, zawartą w pieśni spisanej na tablicy pochodzącej z około 1900 r. p. n. e. Narzędzie to służyło bogu Enlilowi do rozdzielania zjawisk światła i ciemności, do wykopywania ludzi z ziemi jak nasion. Słowo al, czyli motyka w poemacie pojawia się wiele razy. Motyka ze złota i lapis lazuli ma wiele zastosowań i oznacza dobrobyt.

Inną rolniczą legendą genezy człowieka jest mit o powstaniu ludzi zwanych Spartoi, ludzie posiani, którzy wyrośli z ziemi po zasianiu w niej zębów smoka zabitego przez Kadmosa.













sobota, 15 października 2022

Książka w sprzedaży. Hieronymus Bosch i symbolika zwierząt.

Już jest dostępna w sprzedaży moja najnowsza książka.

Przez wiele lat przygotowywałam się do interpretacji jednego z największych arcydzieł sztuki światowej "Ogród Rozkoszy Ziemskich" Hieronymusa Boscha.

Podróż do Madrytu i bezpośredni kontakt z Dziełem uważam za jedno z najważniejszych doświadczeń związanych z tą pracą.

Kilka lat spędzonych w bibliotekach, czasami przebywałam w czytelniach od rana do wieczora, przeszukiwanie czasem trudno dostępnych woluminów, wszystko zaowocowało w publikację.

"Symbolika zwierząt w obrazie Ogród Rozkoszy Ziemskich Hieronymusa Boscha".

Asumptem do badań nad dziełem sztuki był fakt, że pośród literatury przedmiotu, nawet gdy opisuje ona zwierzęta i ich symbolikę, nie znajdziemy nazw gatunków. Z rzadka wymienione są nazwy ptaków czy popularne symbole związane ze zwierzętami takimi jak kozy, króliki czy konie.

Gdy w jednej z ksiąg przeczytałam o "motylu", który występuje w części środkowej panelu, zwróciłam uwagę na to, że posiada on wyraźne cechy gatunkowe. Jest to Rusałka Pokrzywnik. 

Nic dziwnego, że w książkach pisanych przez historyków sztuki nie odnajdziemy tego typu informacji. Ponieważ większość ludzi zajmujących się sztuką nie posiada wiedzy o Naukach Naturalnych, zoologii. W przeciwieństwie do mnie, gdyż jako dziecko, a potem młoda osoba bardzo mocno byłam zainteresowana biologią. Uczestniczyłam w wielu olimpiadach o tematyce przedmiotowej. Te obserwacje mocno tkwią we mnie, tworząc rdzeń moich doświadczeń z nauką, a także w pewnym sensie pierwotny paradygmat.

Gdy odnalazłam w obrazie ptaka zwanego warzęchą, mój promotor pokonał swoje wewnętrzne zahamowanie, które ustąpiło wobec faktu rzeczywistego przedstawienia ptaka w obrazie.

Hieronymus Bosch


Płaskie dzioby, pokrój ciała, świadczą o przynależności gatunkowej, a odkryłam to ja.

Artykuł w Wikipedii o ptaku:

Warzęcha

Pracując z atlasami zoologicznymi odnalazłam później około 60 gatunków zwierząt. Jest to największy zbiór żywych istot w twórczości malarza.

Oto kilka z nich:

Animal symbolism
Króliki

Hen chicken
Kura i kogut

Niedźwiedź

Peacock Black Woman
Paw

Shell Bosch
Perłoródka rzeczna

Bird Bosch Book
Rudzik, szczygieł, samiec kaczki krzyżówki

Girafee Bosch Eden
Żyrafa

Część mojej książki zawarta w rozdziale 2, tworzy rodzaj słownika symboli zwierząt. Poukładany alfabetycznie spis, który ułatwia zrozumienie symboliki, a także prezentuje spis odnalezionych przeze mnie zwierząt.
W 3 rozdziale interpretuję wiele spośród istniejących symboli, wspominam o zastosowaniu Kabały do tworzenia przestrzeni geometrycznych w obrazie oraz proponuję wiele odczytań, w tym feministyczne oraz antyrasistowskie.

Jestem w stanie zaproponować instytucjom kultury oraz czytelniom lub bibliotekom wykład na temat malarstwa Hieronymusa Boscha.
Kilka wykładów, które wygłosiłam w Warszawie zawsze spotykało się z entuzjazmem publiczności. Oto zapis jednego z nich:


Fragmenty tekstu opublikowałam także na blogu Incredibly Visible:


Książkę w postaci papierowego wydania można zakupić kontaktując się pod adresem e-mail: jule.ross.pl@gmail.com.
Dla księgarń i instytucji kultury możliwe zniżki.

Oto okładka:



Badając nieskończone kontinuum obrazu "Ogród Rozkoszy Ziemskich" stwierdziłam, że wielość możliwych interpretacji tworząca to niezwykłe dzieło, świadczy o jego aktualności.

Badacze, którzy wcześniej tworzyli konstrukcje analityczne wokół obrazu zadziwiają różnorodnością ujęć badawczych.

Istnieją odczytania moralizatorskie, alchemiczne, lingwistyczne, różne przeplatające się wątki związane z seksualnością, wiele bardzo ciekawych dociekań na temat Wielkiej Tajemnicy, do których ja z dumą dokładam swoją cegiełkę. O niektórych rzeczach piszę jako pierwsza i naprawdę czuję się jak pionierka, czasem ledwo zaznaczając drogę możliwych poszukiwań.

Dziękuję wszystkim osobom, które pomogły mi w pracy nad publikacją, umożliwiając jej zaistnienie.

Składam podziękowania władzom uczelni, Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, moim profesorom, dziekanowi Wydziału Nauk Historycznych i Społecznych, mojemu promotorowi oraz recenzentom.

Absolutne wyrazy podziękowania należą się mojemu Mistrzowi, Arnoldowi van der Ananicziusowi, za ogromny doping oraz lokum, które mogłam zajmować bez zmartwień o byt materialny.

Moim rodzicom, ponieważ to oni sprawili, że moje zainteresowania skierowały się ku naukom, dzięki temu, że zostałam wychowana w szacunku do słowa pisanego oraz kulturze doskonalenia umysłu i wyższych wartości.

Jako "bonus track" DZIEWCZYNY!

Czyli o tym co można odczytać u Boscha w sferze MAGII i inne ciekawostki:

KUPA CHRUSTU

sobota, 7 maja 2022

Pesymizm w życiu intelektualnym

Dziś przygotowałam dla Państwa kolejny fragment mojej nadchodzącej prozy, którą roboczo nazwałam "literaturą memetyczną", ze względu na ilość przekazywanych dalej treści i nawiązań do innych autorów, nauk, teorii, poetyk i znaczeń. 


        Prawa Murphy'ego, anegdotyczne i w zamierzeniu zabawne aforyzmy, stworzone przez Edwarda Murphy'ego, inżyniera lotnictwa, czasami brane są zbyt dosłownie. Wiele osób czyni z tych tekścików swoje wytyczne życiowe, rodzaj praw rozciągających się na całą rzeczywistość. Ma to bardzo pesymistyczny wydźwięk, zwłaszcza że większość zebranych cytatów mówi o tym, że „jeżeli coś może pójść źle, to na pewno tak będzie”. To pułapka intelektualna, w którą wpadają umysły o ciągotach depresyjnych. Ratujący z obniżonego nastroju sarkazm, w przypadku praw Murphy'ego nie jest środkiem zapobiegawczym lecz raczej czymś w rodzaju samospełniającej się przepowiedni. Należy zrozumieć pierwotny cel przyświecający pracownikowi bazy sił powietrznych Holloman w Kaliforni. W swojej pracy badał on symulacje wypadków lotniczych, gdzie każdy taki wypadek miał za zadanie udowodnić, że nawet małe błędy prowadzą do katastrof. Taki typ wyizolowanych zdarzeń, opisany przez dowcipnie sformułowane podsumowania, nie jest i nie może być odzwierciedleniem faktycznego stanu rzeczy. Oczywiście jeżeli tworzy się z nich bufor psychiczny dla usprawiedliwiania niepowodzeń, to tak naprawdę wyjaśnia tylko, że w ten sposób działa świat i nic nie można z tym zrobić. To matnia, w którą można wpaść bardzo łatwo, a raz wpędzony w ten labirynt czarnowidztwa umysł będzie się poruszać w nim jak w błędnym kole.

Kreowanie światopoglądu przez udział w różnorakich simulacrach oraz czytanie dzieł filozoficznych jest jednym z najczęstszych zabaw Homo sapiens. Czytając różnych autorów lub oglądając filmy i spektakle, często doszukujemy się w nich wartości, jakie chcielibyśmy przyswoić dla siebie. Słowa, obrazy i emocje towarzyszące fabułom czy sformułowaniom opisującym intelektualną rzeczywistość kreują w odbiorcy chęć udzielenia aprobaty. Ten efekt potwierdzenia działa najbardziej gdy wywoływane są silne uczucia lub dotyczy najbardziej ugruntowanych poglądów. W ten sposób znajdujemy uprawomocnienie dla swoich lęków, błędnych przekonań, twierdzeń o charakterze definiującym lub dyskredytującym. Książkom, słowu pisanemu, bardziej się ufa. Istnieje powszechne, gminne przekonanie, że to co napisane ma większą wartość niż słowa puszczane na wiatr. Taki pogląd posiada historię związaną z niedostępną szerszym masom sztuką pisania. Niegdyś, aż do XX wieku, kiedy zaczęto likwidować analfabetyzm na szeroką skalę, liczba osób nieumiejących czytać i pisać sięgała 80-90% społeczeństwa. Obecnie tylko 3% Europejczyków można zaliczyć do niepiśmiennych. W Afryce wskaźnik ten wynosi 50%.

Czytanie jako proces społeczny prowadzący do rozwoju osobowości jednostek, jest bardzo ważnym czynnikiem tworzącym ludzkie charaktery. Książki to okna na inne światy, które można przeżywać wraz z bohaterami, można się z nich uczyć stosunków społecznych, czytając autorów takich jak Jane Austen czy John Galsworthy, albo przyswajać treści światopoglądowe „u źródeł”, dzieła filozoficzne, teoretyczne, naukowe dostarczające wiedzę, napisanych przez Platona, Arystotelesa, Immanuela Kanta.

Brane niekiedy dosłownie wypowiedzi bohaterów książek lub fantazjowanie i używane jako styl hiperbole literackie, mające często podkreślić „typowość” postaci, mogą być również pułapką dla umysłu. Rozumiemy, że u Charlesa Dickensa czy Moliera, sylwetki i osobowości są archetypami i nie ma się ochoty brać z nich przykładu, jednak mają one za cel pokazanie czytelnikom wzorca, a świat przedstawiony poukładany został jak przypowieść z morałem.

Niekiedy jednak chora osobowość twórcy wywiera zły wpływ na kolejne pokolenia czytelników. Czytając „Tako rzecze Zaratustra” chwilowo ma się wrażenie, że jest to dzieło natchnione, że tekst mówi o ważnych, duchowych przemianach i porusza się w sferze moralnie wysoko ukonstytuowanej. Takie odczytanie dzieła jest pobożnym życzeniem autora. W głębi utworu kryje się zapis homofobicznej psychozy przeżywanej w samotności, społecznego odrzucenia, które tłumaczy geniuszem, a zarazem pragnienia przemiany duchowej. W końcu każdy „świr” ma nadzieję, że wcieli się w niego geniusz, a objawy poważnych chorób psychicznych są rodzajem ekstrawaganckiej osobowości i niezwykłych cech umysłu. Nietzsche mówi o „Nadczłowieku”, którym musi stać się człowiek aby po wydobyciu się ze stanu zwierzęcości, bliskiemu małpie, przeistoczyć się w moralny ideał, pełen cnót, sprawiedliwości, rozumny, pozbawiony grzechów chciwości, wstydu i lęku. Najgorzej Nietzsche wypowiada się o kobietach. „Tako rzecze Zaratustra” zawiera fragmenty o najbardziej spaczonej, pełnej brutalności, pogardy, mizoginicznej nienawiści wobec kobiet, uznanych za niższe, całkowicie podległe i z gruntu oddane jedynie służbie dla mężczyzny. „Idziesz do kobiet? Nie zapomnij bicza!” - to podsumowanie dla płci przeciwnej stworzone przez jedną z najbardziej toksycznych jednostek wśród ludzi.

Oddziaływanie pisarzy i filozofów może różnić się w zależności od regionów, czasu i innych, środowiskowych lub charakterologicznych czynników. „Erystyka” Artura Schopenhauera, myśliciela związanego z ruchem pesymizmu, od czasów gdy powstała, jest bardzo wpływowym narzędziem kreującym mentalność jednostek. Autor wygłasza w swym dziele teorię, z którą trudno nie zgodzić się żyjąc w cywilizacji europejskiej, że świat ludzkich spraw składa się z polemik i że ludzie nie dążą do prawdy tylko do forsowania własnego zdania. Niewielkich rozmiarów dzieło „Erystyka” ma charakter praktyczny i uczy taktyk prowadzenia polemik słownych na gruncie polityki. Dla wielu jest to podręcznik i instruktaż życia w debacie publicznej.

Czytając „Powiastki filozoficzne” Woltera nie można oprzeć się wrażeniu, że świat składa się wyłącznie z przygód i niebezpieczeństw, że człowiek nie jest ani przez chwilę bezpieczny, bo spada ciągle z deszczu pod rynnę. Stara kobieta w opowiadaniu „Kandyd”, która opowiada swoje dzieje, pośród których gwałt, morderstwa i grabieże są na porządku dziennym, mówi młodej Kunegundzie, żeby podczas podróży pytała ludzi o ich życiorys i że jeżeli znajdzie chociaż jednego, który nie przeklina swojego życia i nie nazywa się w duchu najnieszczęśliwszym z ludzi, to ma ją, starą, „wrzucić na łeb do morza”. Na kartach „Kandyda” można znaleźć ludożerstwo, zoofilię, prześladujący ludzi straszliwy pech, przewrotność, zdradę, dzikie obyczaje egzotycznych ludów, egzekucje, okrutnie egzekwowane obowiązki niewolniczej pracy. Groteskowy kalejdoskop ludzkich spraw przedstawiony jako ironiczny dowcip. Gdy główny bohater w pewnej chwili jest pytany czym jest optymizm, odpowiada, że to rodzaj obłędu, który każe mówić, że jest dobrze gdy jest źle.

Nie bez powodu nauka zwana memetyką każdą powtarzaną i przekazywaną dalej ideę, myśl, przekonanie, systemy polityczne, a nawet religie, nazywa „wirusami umysłu”, których celem jest dalsze replikowanie się podobne do genetyki w biologii. Przekazywana jednostka przekazu i naśladownictwa kulturowego zwana jest memem (analogicznie do genu). Nauka ta, jako amalgamat nauk kognitywnych, społecznych i biologicznych, posiada aspekty epidemiologiczne i neurobiologiczne.

piątek, 28 stycznia 2022

Nieład artystyczny. Bałagan, chaos i syf.

Francis Bacon studio artist's
Studio Francisa Bacona



Pablo Picasso in studio
                                             Pablo Picasso w swoim studio


 Artystom wiele się wybacza, zrzucając na karb artystycznej osobliwości i uwarunkowań często rzeczy, które z artyzmem nie mają nic wspólnego. Obiegowa opinia o tym, że artyści to bałaganiarze i każdy nieład jest twórczy bardzo źle wpływa na stosunek młodych osób do sprzątania, w ten sposób znajdują wymówkę do nierobienia porządków. 

Amerykańscy naukowcy z uniwersytetu w Minnesocie i Association for Psychological Science udowodnili w badaniach, że kreatywnemu działaniu sprzyja nieład, nieporządek na biurku. 
Dla niektórych „nieład” oznacza stosy karteczek oraz kilka drobiazgów, ołówki, przybory niedbale rzucone, lecz istnieją osobniki, które kolekcjonują w miejscu pracy kubki, talerze, resztki jedzenia, czasem to wszystko się lepi, śmierdzi i przyciąga owady. Taki nieład można określić bałaganem, a nawet brudem. Tłumaczenie, że jest to chaos twórczy jest nadużyciem. Psychologicznie jest to lenistwo, życiowa gnuśność, a nawet brak opanowania rzeczywistości, która przelewa się jak zdezorganizowane stosy śmieci na płaszczyznach stołów i na podłogach. 
Tak jak w pracowni malarza Francisa Bacona uwiecznionej na fotografiach, gdzie zgromadzone wszędzie przedmioty tworzą zwały, które sprawiają wrażenie zrośniętych klastrów skotłowanych szczątków, zaniedbanych niczym stajnia Augiasza. Efekt wieloletnich zaniedbań, niestety niemający żadnego związku z kreatywnym działaniem, będący raczej uboczną cechą osobowości, która zajęta ważną pracą nie zważa na otoczenie. 

Wystarczy spojrzeć na studio Pabla Picassa aby przekonać się, że panujący nad sobą i swoim światem artysta jest w stanie być o wiele bardziej skuteczny w zdobywaniu różnych pól dla swojej ekspresji. 
Bałagan może także świadczyć o chorobach, niemożności, słabości, dezorientacji, osobowości zdezorganizowanej, schizofrenii. Artysta od dawna w świadomości powszechnej pojawia się jako osoba nierozważna, niesumienna, lekko oddalona od rzeczywistości, zagubiona w świecie jednostka. Jednak przynależność do świata artystycznego nobilituje, sprawia, że czujemy się lepsi, ważniejsi, mamy poczucie sensu, wartości tego co stwarzamy. 
Artystyczne środowiska są często schronem dla zranionych i nadwrażliwych jednostek, które nie mogą sobie poradzić w życiu. Droga artystyczna to dla takich osób możliwość spełnienia się warunkująca byt i poczucie indywidualności. Dla nich przynależność artystyczna to rodzaj arteterapii. Tolerancja panująca wśród artystów obejmuje różne sfery. Na porządku dziennym są wielokrotne romanse, zdrady małżeńskie, jakby wolność twórcza nadawała wymiar bezkarności wobec nakazów i zakazów życia społecznego. 

Bycie artystą nobilituje, jest to postawa życiowa, gdzie Mistrz, Poeta, Kreator, ma do przekazania ludności ważne treści, jakby posłannictwo. To niezwykłe poczucie misji jest wśród ludności artystycznej częste, towarzyszy mu wyższość, górnolotność i supremacja w każdej dziedzinie. Artysta to w języku potocznym synonim kogoś, kto nie chce się wziąć do „uczciwej pracy”, a ludzie, którzy tak mówią jednocześnie myślą, że uczciwość polega na urabianiu sobie rąk po łokcie. 
Uczciwa praca to według prostych ludzi zarobek zdobyty w jakiś bardzo przykry i dołujący sposób, na przykład w kopalni, jako sprzątacz lub jakąkolwiek inną drogą przez mękę. W umysłach prostych ludzi klasizm przybiera formy deprecjonujące zajęcia artystyczne, na przykład malarstwo lub aktorstwo. Bycie artystą oznacza wyjście z tłumu, bycie oryginalnym, lepszym, a w rozumowaniu prostego człowieka jest to wyniosłość i zadzieranie nosa. „Normalna praca” „normalnych ludzi” to czynność, którą wykonuje się z przymusu przeżycia i zarabiania na utrzymanie, czasem tylko górnolotnie rozumiana jako obowiązek wobec społeczeństwa, wówczas można mówić o etosie pracy, na przykład robotnika w fabryce. Artystyczne życie, nadmiar wolnego czasu, gdzie nie odbija się karty w zakładzie, 8 godzin standardu, który notabene został ustalony na przełomie XIX i XX wieku przez związki zawodowe robotników, to rzecz nie tylko skrycie godna pozazdroszczenia, ale także moralnie podejrzana.