sobota, 12 listopada 2022

Fluidy Czasowe. Strumień myśli literackiej.

 Zegary tykają miarowo, wskazówki przesuwają się koliście wokół osi. One posiadają w swojej konstrukcji jakąś formę Wielkiej Tajemnicy.

Stare powyginane drzewa nad stawem, przeglądające się w wodnej toni, z pobrużdżoną korą, sękatymi gałęziami, największe w okolicy, nagie na tle bezchmurnego nieba. Obraz odbity na powierzchni stwarza bliźniaczą iluzję, jest jednocześnie impulsem aktywizującym napięcie twórcze i malowniczą wizją, lekko falującą, dynamiczną, pełną blasku odbitego od płynnej substancji. To Czas jest fluidem, który młode sadzonki wiązów zmienia w wysokie i smukłe drzewa, a później w pochyłe, próchniejące pniaki. W nim, w jego łonie rozwija się każdy ziemski byt, wzrastając, rozwijając się i niszczejąc, będąc Tworem i Znakiem, Tworzywem oraz Przyczyną.

Uczucie upływającego czasu, jakiego doświadcza się niekiedy podczas słuchania muzyki dawnej to specyficzne doświadczenie dające świadomość niepowtarzalności historycznej, jej unikatowości, tego, że nic już się nie powtórzy. Melancholia dająca odczuć jednocześnie tęsknotę i ukojenie, jednostkowe, a jednak w najgłębszym sensie łączące ze wspólnotą wszystkich odbiorców. Jakby ta jedna chwila miała zostać przeniesiona do wieczności, w której znajdują się wszystkie absolutne artystyczne byty.

Aria operowa z „Dydony i Eneasza” Henry'ego Purcella, z librettem Nahuma Tate'a jest przejmującym łabędzim śpiewem królowej, tragicznie pokonanej przez sploty wydarzeń życia... Gdy jest słuchana przez młodą kobietę, która w operze znalazła się przez przypadek, zaproszona przez mężczyznę, który ją wynajął, nabiera cech zwierciadła... Sztuka, jakakolwiek, często jest odbierana w ten sposób. To najbardziej pierwotny rodzaj odnajdywania pierwiastków piękna i czerpania z niej elementów dla własnej duszy... „remember me, but ah, forget my fate”, „pamiętaj mnie, lecz zapomnij o moim losie”. Nieistotne jak potoczyły się zdarzenia po wyjściu z opery, ani to, co myślał o niej ten mężczyzna, jaki miał do niej stosunek. W chwili, gdy śpiewaczka całą amplitudą serca dotyka kobiecego dramatycznego losu i gdy słucha jej ktoś, dla kogo tego typu doznanie należy do jednorazowych i niepowtarzalnych, sytuacja estetyczna posiada niezwykły wymiar. Często mówcy lub artyści sceniczni wyczuwają dyspozycje odbioru słuchaczy. Wówczas kierują energię do tych osób. Świeże doznania zdarzają się rzadko wśród wyrobionej publiczności przyzwyczajonej do specyfiki doznań dramaturgicznych. Oni są zblazowani. Ona niewyrobiona, ale żywa. Niesamowity i niedościgły dialog dusz kobiecych, aktorki grającej Dydonę oraz naiwnej w swej dziecięcości, a jednak doświadczonej przez los osoby, tworzą unikalny wymiar tego zdarzenia w czasie...

Byt wieczny Platona, niewzruszony i niezmienny, jest jednym ze snów ludzkości o tym, że nic się nie zmienia. Przeszłość i Przyszłość w jednym z dialogów tego filozofa, „Timajosie” posiadają niezwykłą właściwość wobec tej sfery, są „obrazami czasu, które naśladują wieczność i który porusza się ruchem kołowym według praw matematycznych”. Cała ontologia zawarta na stronach tego tekstu opisuje „proces stawania się jako drogę do stania się, zaistnienia”. Czas zrodził się jednocześnie z niebem, zrodzone razem, także razem się rozpadną, gdyby miały się rozpaść. Tylko Model jest bytem wiecznym. Model rozumiany jako sfera Absolutu, niezmienna wartość wszystkiego. Autor opisuje pięć gwiazd zwanych planetami, a które służą do odmierzania czasu. Także układ geocentryczny, bo wszystkie planety, słońce i księżyc krążą wokół Ziemi. Obieg gwiazd to naśladowanie natury wiecznej.

Rok doskonały wypełnia doskonała liczba czasu. Według Makrobiusza jest to 15 000 lat, według Cycerona 12 954. Cykl, w którym osiem obrotów po wyrównaniu swych szybkości powraca do punktu wyjścia.

Każda kultura i cywilizacja posiada zestaw mitów i wierzeń, które tłumaczą powstanie i strukturę świata. Funkcja tych mitów jest bardzo ważna, jest zarazem etiologiczna, próbuje wyjaśnić naturę rzeczywistości, w której żyjemy, i kolektywnie kreując tożsamość, stwarza poczucie przynależności intelektualnej. Legendy, podania o bóstwach, czynnościach jakich dokonywali lub ich transformacje, mają za zadanie wytłumaczyć łączność sfery materii i ducha. Uczeni tacy jak Mircea Eliade i Marta Weigle badali mitologie różnych regionów świata, grupowali mity według ich struktury, treści i podzielili je według zawartości na kilka grup, z których każda posiada inną logikę, a przedstawiony świat wykazuje pewne cechy. Mity i legendy dotyczące bóstw stwarzających ex nihilo, zazwyczaj są obrazem męskich stworzycieli, (jak w Księdze Rodzaju, Rygwedzie lub u ludów Oceanii i Afryki), zaś gdy świat zostaje „wyłoniony” z innych światów, tak jak podczas porodu, należy do sfery bóstw matrialchalnych, żeńskich (u ludności rdzennej obu Ameryk).

Zasady powstawania świata posiadają kilka podstawowych nurtów narracyjnych. U zarania mogą istnieć stwory lub ptaki zesłane w głębiny, czeluści, po odpowiedni materiał, albo pierwotny, budzący do życia sygnał, dźwięk lub słowo (tego typu historie pojawiają się u Słowian, Tatarów, Finów, niektórych szczepów amerykańskich Indian). Inną kategorią genezy światów są połączenia bóstw, ich zaślubiny, lub odwrotnie, rozłączenie boskiej jedności na dwie płcie – przeciwności. Sugeruje to stosunek seksualny, zależności zrodzone z boskiej pary, jako archetyp stworzenia. Takie wierzenia występują u Maorysów oraz starożytnych Greków, gdzie najczęściej mężczyzna jest Niebem, a kobieta Ziemią. Albo jak w tekstach alchemicznych na początku wszystkiego mają miejsce Zaślubiny Świetlistego Eteru z Materia Prima.

W taoistycznym micie „droga stworzyła jedność, jedność stworzyła dualizm, dualizm stworzył trójcę, a trójca stworzyła miriady istnień”. Czasem świat stworzony zostaje z wydzielin Stwórcy, niekiedy krajobrazy, rzeki, rośliny, zwierzęta powstają w wyniku poćwiartowania Bóstwa (w podaniach skandynawskich).

Starożytny Sumer wykreował legendę o motyce, zawartą w pieśni spisanej na tablicy pochodzącej z około 1900 r. p. n. e. Narzędzie to służyło bogu Enlilowi do rozdzielania zjawisk światła i ciemności, do wykopywania ludzi z ziemi jak nasion. Słowo al, czyli motyka w poemacie pojawia się wiele razy. Motyka ze złota i lapis lazuli ma wiele zastosowań i oznacza dobrobyt.

Inną rolniczą legendą genezy człowieka jest mit o powstaniu ludzi zwanych Spartoi, ludzie posiani, którzy wyrośli z ziemi po zasianiu w niej zębów smoka zabitego przez Kadmosa.













sobota, 15 października 2022

Książka w sprzedaży. Hieronymus Bosch i symbolika zwierząt.

Już jest dostępna w sprzedaży moja najnowsza książka.

Przez wiele lat przygotowywałam się do interpretacji jednego z największych arcydzieł sztuki światowej "Ogród Rozkoszy Ziemskich" Hieronymusa Boscha.

Podróż do Madrytu i bezpośredni kontakt z Dziełem uważam za jedno z najważniejszych doświadczeń związanych z tą pracą.

Kilka lat spędzonych w bibliotekach, czasami przebywałam w czytelniach od rana do wieczora, przeszukiwanie czasem trudno dostępnych woluminów, wszystko zaowocowało w publikację.

"Symbolika zwierząt w obrazie Ogród Rozkoszy Ziemskich Hieronymusa Boscha".

Asumptem do badań nad dziełem sztuki był fakt, że pośród literatury przedmiotu, nawet gdy opisuje ona zwierzęta i ich symbolikę, nie znajdziemy nazw gatunków. Z rzadka wymienione są nazwy ptaków czy popularne symbole związane ze zwierzętami takimi jak kozy, króliki czy konie.

Gdy w jednej z ksiąg przeczytałam o "motylu", który występuje w części środkowej panelu, zwróciłam uwagę na to, że posiada on wyraźne cechy gatunkowe. Jest to Rusałka Pokrzywnik. 

Nic dziwnego, że w książkach pisanych przez historyków sztuki nie odnajdziemy tego typu informacji. Ponieważ większość ludzi zajmujących się sztuką nie posiada wiedzy o Naukach Naturalnych, zoologii. W przeciwieństwie do mnie, gdyż jako dziecko, a potem młoda osoba bardzo mocno byłam zainteresowana biologią. Uczestniczyłam w wielu olimpiadach o tematyce przedmiotowej. Te obserwacje mocno tkwią we mnie, tworząc rdzeń moich doświadczeń z nauką, a także w pewnym sensie pierwotny paradygmat.

Gdy odnalazłam w obrazie ptaka zwanego warzęchą, mój promotor pokonał swoje wewnętrzne zahamowanie, które ustąpiło wobec faktu rzeczywistego przedstawienia ptaka w obrazie.

Hieronymus Bosch


Płaskie dzioby, pokrój ciała, świadczą o przynależności gatunkowej, a odkryłam to ja.

Artykuł w Wikipedii o ptaku:

Warzęcha

Pracując z atlasami zoologicznymi odnalazłam później około 60 gatunków zwierząt. Jest to największy zbiór żywych istot w twórczości malarza.

Oto kilka z nich:

Animal symbolism
Króliki

Hen chicken
Kura i kogut

Niedźwiedź

Peacock Black Woman
Paw

Shell Bosch
Perłoródka rzeczna

Bird Bosch Book
Rudzik, szczygieł, samiec kaczki krzyżówki

Girafee Bosch Eden
Żyrafa

Część mojej książki zawarta w rozdziale 2, tworzy rodzaj słownika symboli zwierząt. Poukładany alfabetycznie spis, który ułatwia zrozumienie symboliki, a także prezentuje spis odnalezionych przeze mnie zwierząt.
W 3 rozdziale interpretuję wiele spośród istniejących symboli, wspominam o zastosowaniu Kabały do tworzenia przestrzeni geometrycznych w obrazie oraz proponuję wiele odczytań, w tym feministyczne oraz antyrasistowskie.

Jestem w stanie zaproponować instytucjom kultury oraz czytelniom lub bibliotekom wykład na temat malarstwa Hieronymusa Boscha.
Kilka wykładów, które wygłosiłam w Warszawie zawsze spotykało się z entuzjazmem publiczności. Oto zapis jednego z nich:


Fragmenty tekstu opublikowałam także na blogu Incredibly Visible:


Książkę w postaci papierowego wydania można zakupić kontaktując się pod adresem e-mail: jule.ross.pl@gmail.com.
Dla księgarń i instytucji kultury możliwe zniżki.

Oto okładka:



Badając nieskończone kontinuum obrazu "Ogród Rozkoszy Ziemskich" stwierdziłam, że wielość możliwych interpretacji tworząca to niezwykłe dzieło, świadczy o jego aktualności.

Badacze, którzy wcześniej tworzyli konstrukcje analityczne wokół obrazu zadziwiają różnorodnością ujęć badawczych.

Istnieją odczytania moralizatorskie, alchemiczne, lingwistyczne, różne przeplatające się wątki związane z seksualnością, wiele bardzo ciekawych dociekań na temat Wielkiej Tajemnicy, do których ja z dumą dokładam swoją cegiełkę. O niektórych rzeczach piszę jako pierwsza i naprawdę czuję się jak pionierka, czasem ledwo zaznaczając drogę możliwych poszukiwań.

Dziękuję wszystkim osobom, które pomogły mi w pracy nad publikacją, umożliwiając jej zaistnienie.

Składam podziękowania władzom uczelni, Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, moim profesorom, dziekanowi Wydziału Nauk Historycznych i Społecznych, mojemu promotorowi oraz recenzentom.

Absolutne wyrazy podziękowania należą się mojemu Mistrzowi, Arnoldowi van der Ananicziusowi, za ogromny doping oraz lokum, które mogłam zajmować bez zmartwień o byt materialny.

Moim rodzicom, ponieważ to oni sprawili, że moje zainteresowania skierowały się ku naukom, dzięki temu, że zostałam wychowana w szacunku do słowa pisanego oraz kulturze doskonalenia umysłu i wyższych wartości.

Jako "bonus track" DZIEWCZYNY!

Czyli o tym co można odczytać u Boscha w sferze MAGII i inne ciekawostki:

KUPA CHRUSTU

sobota, 7 maja 2022

Pesymizm w życiu intelektualnym

Dziś przygotowałam dla Państwa kolejny fragment mojej nadchodzącej prozy, którą roboczo nazwałam "literaturą memetyczną", ze względu na ilość przekazywanych dalej treści i nawiązań do innych autorów, nauk, teorii, poetyk i znaczeń. 


        Prawa Murphy'ego, anegdotyczne i w zamierzeniu zabawne aforyzmy, stworzone przez Edwarda Murphy'ego, inżyniera lotnictwa, czasami brane są zbyt dosłownie. Wiele osób czyni z tych tekścików swoje wytyczne życiowe, rodzaj praw rozciągających się na całą rzeczywistość. Ma to bardzo pesymistyczny wydźwięk, zwłaszcza że większość zebranych cytatów mówi o tym, że „jeżeli coś może pójść źle, to na pewno tak będzie”. To pułapka intelektualna, w którą wpadają umysły o ciągotach depresyjnych. Ratujący z obniżonego nastroju sarkazm, w przypadku praw Murphy'ego nie jest środkiem zapobiegawczym lecz raczej czymś w rodzaju samospełniającej się przepowiedni. Należy zrozumieć pierwotny cel przyświecający pracownikowi bazy sił powietrznych Holloman w Kaliforni. W swojej pracy badał on symulacje wypadków lotniczych, gdzie każdy taki wypadek miał za zadanie udowodnić, że nawet małe błędy prowadzą do katastrof. Taki typ wyizolowanych zdarzeń, opisany przez dowcipnie sformułowane podsumowania, nie jest i nie może być odzwierciedleniem faktycznego stanu rzeczy. Oczywiście jeżeli tworzy się z nich bufor psychiczny dla usprawiedliwiania niepowodzeń, to tak naprawdę wyjaśnia tylko, że w ten sposób działa świat i nic nie można z tym zrobić. To matnia, w którą można wpaść bardzo łatwo, a raz wpędzony w ten labirynt czarnowidztwa umysł będzie się poruszać w nim jak w błędnym kole.

Kreowanie światopoglądu przez udział w różnorakich simulacrach oraz czytanie dzieł filozoficznych jest jednym z najczęstszych zabaw Homo sapiens. Czytając różnych autorów lub oglądając filmy i spektakle, często doszukujemy się w nich wartości, jakie chcielibyśmy przyswoić dla siebie. Słowa, obrazy i emocje towarzyszące fabułom czy sformułowaniom opisującym intelektualną rzeczywistość kreują w odbiorcy chęć udzielenia aprobaty. Ten efekt potwierdzenia działa najbardziej gdy wywoływane są silne uczucia lub dotyczy najbardziej ugruntowanych poglądów. W ten sposób znajdujemy uprawomocnienie dla swoich lęków, błędnych przekonań, twierdzeń o charakterze definiującym lub dyskredytującym. Książkom, słowu pisanemu, bardziej się ufa. Istnieje powszechne, gminne przekonanie, że to co napisane ma większą wartość niż słowa puszczane na wiatr. Taki pogląd posiada historię związaną z niedostępną szerszym masom sztuką pisania. Niegdyś, aż do XX wieku, kiedy zaczęto likwidować analfabetyzm na szeroką skalę, liczba osób nieumiejących czytać i pisać sięgała 80-90% społeczeństwa. Obecnie tylko 3% Europejczyków można zaliczyć do niepiśmiennych. W Afryce wskaźnik ten wynosi 50%.

Czytanie jako proces społeczny prowadzący do rozwoju osobowości jednostek, jest bardzo ważnym czynnikiem tworzącym ludzkie charaktery. Książki to okna na inne światy, które można przeżywać wraz z bohaterami, można się z nich uczyć stosunków społecznych, czytając autorów takich jak Jane Austen czy John Galsworthy, albo przyswajać treści światopoglądowe „u źródeł”, dzieła filozoficzne, teoretyczne, naukowe dostarczające wiedzę, napisanych przez Platona, Arystotelesa, Immanuela Kanta.

Brane niekiedy dosłownie wypowiedzi bohaterów książek lub fantazjowanie i używane jako styl hiperbole literackie, mające często podkreślić „typowość” postaci, mogą być również pułapką dla umysłu. Rozumiemy, że u Charlesa Dickensa czy Moliera, sylwetki i osobowości są archetypami i nie ma się ochoty brać z nich przykładu, jednak mają one za cel pokazanie czytelnikom wzorca, a świat przedstawiony poukładany został jak przypowieść z morałem.

Niekiedy jednak chora osobowość twórcy wywiera zły wpływ na kolejne pokolenia czytelników. Czytając „Tako rzecze Zaratustra” chwilowo ma się wrażenie, że jest to dzieło natchnione, że tekst mówi o ważnych, duchowych przemianach i porusza się w sferze moralnie wysoko ukonstytuowanej. Takie odczytanie dzieła jest pobożnym życzeniem autora. W głębi utworu kryje się zapis homofobicznej psychozy przeżywanej w samotności, społecznego odrzucenia, które tłumaczy geniuszem, a zarazem pragnienia przemiany duchowej. W końcu każdy „świr” ma nadzieję, że wcieli się w niego geniusz, a objawy poważnych chorób psychicznych są rodzajem ekstrawaganckiej osobowości i niezwykłych cech umysłu. Nietzsche mówi o „Nadczłowieku”, którym musi stać się człowiek aby po wydobyciu się ze stanu zwierzęcości, bliskiemu małpie, przeistoczyć się w moralny ideał, pełen cnót, sprawiedliwości, rozumny, pozbawiony grzechów chciwości, wstydu i lęku. Najgorzej Nietzsche wypowiada się o kobietach. „Tako rzecze Zaratustra” zawiera fragmenty o najbardziej spaczonej, pełnej brutalności, pogardy, mizoginicznej nienawiści wobec kobiet, uznanych za niższe, całkowicie podległe i z gruntu oddane jedynie służbie dla mężczyzny. „Idziesz do kobiet? Nie zapomnij bicza!” - to podsumowanie dla płci przeciwnej stworzone przez jedną z najbardziej toksycznych jednostek wśród ludzi.

Oddziaływanie pisarzy i filozofów może różnić się w zależności od regionów, czasu i innych, środowiskowych lub charakterologicznych czynników. „Erystyka” Artura Schopenhauera, myśliciela związanego z ruchem pesymizmu, od czasów gdy powstała, jest bardzo wpływowym narzędziem kreującym mentalność jednostek. Autor wygłasza w swym dziele teorię, z którą trudno nie zgodzić się żyjąc w cywilizacji europejskiej, że świat ludzkich spraw składa się z polemik i że ludzie nie dążą do prawdy tylko do forsowania własnego zdania. Niewielkich rozmiarów dzieło „Erystyka” ma charakter praktyczny i uczy taktyk prowadzenia polemik słownych na gruncie polityki. Dla wielu jest to podręcznik i instruktaż życia w debacie publicznej.

Czytając „Powiastki filozoficzne” Woltera nie można oprzeć się wrażeniu, że świat składa się wyłącznie z przygód i niebezpieczeństw, że człowiek nie jest ani przez chwilę bezpieczny, bo spada ciągle z deszczu pod rynnę. Stara kobieta w opowiadaniu „Kandyd”, która opowiada swoje dzieje, pośród których gwałt, morderstwa i grabieże są na porządku dziennym, mówi młodej Kunegundzie, żeby podczas podróży pytała ludzi o ich życiorys i że jeżeli znajdzie chociaż jednego, który nie przeklina swojego życia i nie nazywa się w duchu najnieszczęśliwszym z ludzi, to ma ją, starą, „wrzucić na łeb do morza”. Na kartach „Kandyda” można znaleźć ludożerstwo, zoofilię, prześladujący ludzi straszliwy pech, przewrotność, zdradę, dzikie obyczaje egzotycznych ludów, egzekucje, okrutnie egzekwowane obowiązki niewolniczej pracy. Groteskowy kalejdoskop ludzkich spraw przedstawiony jako ironiczny dowcip. Gdy główny bohater w pewnej chwili jest pytany czym jest optymizm, odpowiada, że to rodzaj obłędu, który każe mówić, że jest dobrze gdy jest źle.

Nie bez powodu nauka zwana memetyką każdą powtarzaną i przekazywaną dalej ideę, myśl, przekonanie, systemy polityczne, a nawet religie, nazywa „wirusami umysłu”, których celem jest dalsze replikowanie się podobne do genetyki w biologii. Przekazywana jednostka przekazu i naśladownictwa kulturowego zwana jest memem (analogicznie do genu). Nauka ta, jako amalgamat nauk kognitywnych, społecznych i biologicznych, posiada aspekty epidemiologiczne i neurobiologiczne.

piątek, 28 stycznia 2022

Nieład artystyczny. Bałagan, chaos i syf.

Francis Bacon studio artist's
Studio Francisa Bacona



Pablo Picasso in studio
                                             Pablo Picasso w swoim studio


 Artystom wiele się wybacza, zrzucając na karb artystycznej osobliwości i uwarunkowań często rzeczy, które z artyzmem nie mają nic wspólnego. Obiegowa opinia o tym, że artyści to bałaganiarze i każdy nieład jest twórczy bardzo źle wpływa na stosunek młodych osób do sprzątania, w ten sposób znajdują wymówkę do nierobienia porządków. 

Amerykańscy naukowcy z uniwersytetu w Minnesocie i Association for Psychological Science udowodnili w badaniach, że kreatywnemu działaniu sprzyja nieład, nieporządek na biurku. 
Dla niektórych „nieład” oznacza stosy karteczek oraz kilka drobiazgów, ołówki, przybory niedbale rzucone, lecz istnieją osobniki, które kolekcjonują w miejscu pracy kubki, talerze, resztki jedzenia, czasem to wszystko się lepi, śmierdzi i przyciąga owady. Taki nieład można określić bałaganem, a nawet brudem. Tłumaczenie, że jest to chaos twórczy jest nadużyciem. Psychologicznie jest to lenistwo, życiowa gnuśność, a nawet brak opanowania rzeczywistości, która przelewa się jak zdezorganizowane stosy śmieci na płaszczyznach stołów i na podłogach. 
Tak jak w pracowni malarza Francisa Bacona uwiecznionej na fotografiach, gdzie zgromadzone wszędzie przedmioty tworzą zwały, które sprawiają wrażenie zrośniętych klastrów skotłowanych szczątków, zaniedbanych niczym stajnia Augiasza. Efekt wieloletnich zaniedbań, niestety niemający żadnego związku z kreatywnym działaniem, będący raczej uboczną cechą osobowości, która zajęta ważną pracą nie zważa na otoczenie. 

Wystarczy spojrzeć na studio Pabla Picassa aby przekonać się, że panujący nad sobą i swoim światem artysta jest w stanie być o wiele bardziej skuteczny w zdobywaniu różnych pól dla swojej ekspresji. 
Bałagan może także świadczyć o chorobach, niemożności, słabości, dezorientacji, osobowości zdezorganizowanej, schizofrenii. Artysta od dawna w świadomości powszechnej pojawia się jako osoba nierozważna, niesumienna, lekko oddalona od rzeczywistości, zagubiona w świecie jednostka. Jednak przynależność do świata artystycznego nobilituje, sprawia, że czujemy się lepsi, ważniejsi, mamy poczucie sensu, wartości tego co stwarzamy. 
Artystyczne środowiska są często schronem dla zranionych i nadwrażliwych jednostek, które nie mogą sobie poradzić w życiu. Droga artystyczna to dla takich osób możliwość spełnienia się warunkująca byt i poczucie indywidualności. Dla nich przynależność artystyczna to rodzaj arteterapii. Tolerancja panująca wśród artystów obejmuje różne sfery. Na porządku dziennym są wielokrotne romanse, zdrady małżeńskie, jakby wolność twórcza nadawała wymiar bezkarności wobec nakazów i zakazów życia społecznego. 

Bycie artystą nobilituje, jest to postawa życiowa, gdzie Mistrz, Poeta, Kreator, ma do przekazania ludności ważne treści, jakby posłannictwo. To niezwykłe poczucie misji jest wśród ludności artystycznej częste, towarzyszy mu wyższość, górnolotność i supremacja w każdej dziedzinie. Artysta to w języku potocznym synonim kogoś, kto nie chce się wziąć do „uczciwej pracy”, a ludzie, którzy tak mówią jednocześnie myślą, że uczciwość polega na urabianiu sobie rąk po łokcie. 
Uczciwa praca to według prostych ludzi zarobek zdobyty w jakiś bardzo przykry i dołujący sposób, na przykład w kopalni, jako sprzątacz lub jakąkolwiek inną drogą przez mękę. W umysłach prostych ludzi klasizm przybiera formy deprecjonujące zajęcia artystyczne, na przykład malarstwo lub aktorstwo. Bycie artystą oznacza wyjście z tłumu, bycie oryginalnym, lepszym, a w rozumowaniu prostego człowieka jest to wyniosłość i zadzieranie nosa. „Normalna praca” „normalnych ludzi” to czynność, którą wykonuje się z przymusu przeżycia i zarabiania na utrzymanie, czasem tylko górnolotnie rozumiana jako obowiązek wobec społeczeństwa, wówczas można mówić o etosie pracy, na przykład robotnika w fabryce. Artystyczne życie, nadmiar wolnego czasu, gdzie nie odbija się karty w zakładzie, 8 godzin standardu, który notabene został ustalony na przełomie XIX i XX wieku przez związki zawodowe robotników, to rzecz nie tylko skrycie godna pozazdroszczenia, ale także moralnie podejrzana.