niedziela, 28 czerwca 2015

Przejście

Mane, Tekel, Fares
Krótkiego życia
Aż po kres wypełnionego
Pragnieniem miłości
W sny ubrany
O wieczności i śpiewie sfer
Niepotrzebne ziemskie łzy
Odległość
Nieistniejąca granica
Trwałość pamięci
Emancja
Pokój

I to tylko chwila
Wszystko co było i będzie
Poszukuje sensów
W morzu, w którym jesteś kroplą
Ostatnie Ars Moriendi
Zamienione w powietrze
W jednym mgnieniu
Kilka współrzędnych
Wśród gwiazd
Bez bólu
Cykl życia
Zamknięty jak oczy
Obejmować światło
Tak bez przeszkód
Tam gdzie wieczność przemawia
Swym czułym głosem
Znam to
Bezkres
Metaforę
Piękno
Rzeczy pierwsze

Pawełkowi R.I.P.

 Grudziądz, 1. XII. 2014. Po pogrzebie ukochanego brata.

sobota, 27 czerwca 2015

Made of



 How I wish you were a stone
Then I would look at you without contempt
And there would be no fight
Among us
Only quiet understanding
Of sculptors hand


Nike rozwiązująca sandał, Kallimachos?

niedziela, 21 czerwca 2015

ODKUPIENIE



(Wielkanoc 2013)

Zielonkawo-srebrzysty zmrok
I latarnia
Próbująca objąć cały zgiełk
Nadać sens
Ulotnej, przemijalnej
Obojętności
Pyszni się trotuar
Gwiazdy odbija
Na deszczem obmytej
Swej powierzchni
Zdeptanej milionem kroków
Po których tylko
Wiatr pozostanie

Z okien dźwięk
Tłuczonych garnków
Zanikający na tle
Trzasku okiennic
Przepaść bramy
Otwierająca swym mrokiem
Możliwość zapomnienia

I górujący nad wszystkim
ON
Srebrzysty, światły
Tak milcząco nieobojętny
W bezwzroku wie
W cierpieniu odnajduje
W wieczności kruchy i mocny



wtorek, 16 czerwca 2015

Pokarm duszy

Spacer z ukochanym

Z roślinnej krwi zrodzony
Przemawiasz do mnie łagodnością
I podziwiasz me słowa
Tak lekko rzucone na wiatr

Odczarowujesz mantrą swego świata
Szklane me serce
I poisz czułym wzrokiem
Duszę pustyni

Twoja jasna twarz
Tak rzeczywista
Ma tysiąc odcieni
Chcę poznać je wszystkie

Myśl, jak ptak
Podrywający się do lotu
Wędruje ku tobie
Za dnia i w nocy

Przebudziłeś mnie
Wraz ze słowem jedność
Jesteś obok, najdelikatniej
A moja dusza śpiewa



piątek, 5 czerwca 2015

Madrid

Nawet tutejsze ptaki
Są po stronie księżyca..
 

 Nie jest przypadkiem dwoistość natury..
 


 

Tutaj drzewa mają miłosne blizny..
 
Przy bolesnym akompaniamencie rozdartych zeszytów z nutami..
 
Zgubiłam czas 
Księżyc tylko patrzył..
 
 
Lunatycy porażeni blaskiem
Wiecznie śnią
 
...