Bóg stworzył wszechświat w jednym odruchowym pierdnięciu. Wyszło jak wyszło. Wystarczy spojrzeć na to jakie siły nim rządzą: grawitacyjna inercja współsprzymierzona z chaosem. Wszystko ma feler, jakiś pieprzony uszczerbek, uchybienie, wadę. Każdy chce wszystko naprawić, ale się nie da. W mechanice tkwi błąd. Do materia prima dostał się paproch, glut albo jakiś babol. Nie wieszczę końca świata. Bo ten shit będzie wieczny, będzie powracał jak opryszczka. Kichnięcie popękanej i zmęczonej magmy, wytrysk o zapachu kalafiora. I ludzie jak największe i najsmrodliwsze kwiaty, aroganccy niczym mucha chcąca wejść do zupy, przyczepieni spinaczem do rolki papieru toaletowego, pijawki na żabiej dupie...
Kapliczka skalna w Prądniku Korzkiewskim
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz