niedziela, 16 listopada 2014

Pepitka

Sprzątam.
Sprzątam po Nim.
Sprzątam płatki róż.
Uczynił mnie królową aby później skazać na wygnanie.

Prawda, zupełnie jak poczucie ateizmu w kościele, walczy o prawo bytu swojej niewiary.

Nie jestem karlicą. W kosmosie, galaktyce pieprzyków na ciele. Mlecznej drodze rozkoszy, gubię się jednak.

Patrząc w oczy groteski w manierze Florisa, z pawich oczu cieknie soczysty kolor. Odwracam głowę ze wstydem. Perłowy osad.

Czekam. Sama nie wiem na co.
Wypadają mi włosy. Nie czytam poezji. Piję dużo wody.

Χρειαζομαι Γνωμη

Dlaczego muszę swoje uczucia poddawać tak bolesnym transformacjom?
Nie istnieje ostateczność, ani we mnie, ani w Nim.

Od pierwszej chwili, pierwszej walki o niego stoczonej namiętnie w moim umyśle. Jest mój.

Nasze hasła e-mail. Trzy cyfry. Symmetria. Wiem, że to nie może być gorzki prezent od losu w postaci porażki.

Mamy takie same kamyki na dnie szuflad. Oboje to wiemy.

Nigdy nie uwierzę, wiarą pospołu, w nienawistny świat.

Nazwał mnie świętą. Nie chcę jednak być męczęnnicą.

Pragnę Zbawcy. Mojego Buddy, mojego Chrystusa.

Jak muzyka Johanna Sebastiana Bacha wsącza mi się w przepaść duszy melodia źródła. Bach jest źródłem.

Labirynt pod czaszką. Zielony fraktal. Indyjskie piosenki. Ambient nocą. Poranki rozkoszy. Z pamięcią pierwszego razu.

Nasz poetycki zachód słońca. Posypały się gwiazdy, motyle, wersy.

Chcę żeby walczył o mnie! Chcę aby kochał mnie jak Orfeusz!

Co to jest prawda?

Jeśli Marcellus ją posiadł, posiądzie i On.

I będzie Ponad Wszystko. 

Poznany smak przedwiośnia
Prawda
Ulotność
Chwila
Dopiero gdy odchodzisz
Chcę Cię naprawdę
Śnijmy dalej

Cadavre equis. Breton, Tanguy, Duchamp, Morise.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz